KONG LEO GENIOUS [recenzja]

Chciałabym Wam dzisiaj odświeżyć trochę temat KONGów. Oczywiście każdy psiarz wie, że te zabawki to absolutny must have, nie ważne, czy zdecydujemy się na klasycznego konga w kształcie bałwanka, albo w kształcie kości czy w postaci pluszaków. Nasza kolekcja KONGów zawiera obecnie dwa kongi classic (rozmiar S i M) cztery kongi LEO, konga-pluszowego liska, dwie kości BONE. le nie wymieniam tych wszystkich zabawek po to, by się przechwalać. Tylko zachwalać, bo wszystkie psie zabawki tej firmy są moim zdaniem po prostu fenomenalne. Dzisiaj jednak chciałabym się skupić na KONGU LEO GENIOUS, który podobno został wycofany.

collage3

Moja przygoda z tą zabawką zaczęła się 3 lata temu, kiedy zaczęłam oglądać na Youtubie kanał „Mój psi świat”. Zainspirowana filmikami dotyczącymi KONGów właśnie, postanowiłam wyposażyć Kapiszona w takowy. Ponieważ najbardziej intrygował mnie LEO GENIOUS, w kształcie gruszki/granata/butelki do której można wykładać małe kawałki smakołyków, zamówiłam właśnie ten model. Nie był to najlepszy pomysł w moim życiu, trzeba było zacząć od Classic’a, który jest przystępniejszy i łatwiejszy w obsłudze. Dla psów oczywiście. Kapiszon długo miał problem z ogarnięciem nowej zabawki. Jest psem z natury zaciętym i upartym, jeśli postanowił, że dobierze się do smaczków, to potrafił długo o nie walczyć. Ale one nie wypadały z tego cholernego KONGa! Musiało minąć sporo czasu, zanim mój czworonożny wypracował sobie odpowiednią strategię. Ja także starałam się dobierać do tej zabawki odpowiednie przysmaki, które byłyby mniejsze niż rozmiar otworu w „kominie”. Świetnie nadają się do tego gotowe kosteczki AlphaSpirit, paluszki z tuńczyka PlanetPet, albo po prostu pokrojony w kostkę żółty ser lub chrupki karmy (wtedy zajadaliśmy Taste Of The Wild, obecnie Husse Optimal Sensitive, obie te karmy są smakowite i świetnie nadają się do wypełniania kongów). Ostatecznie metody wydobywania pyszności z gumowej zabawki są dwie.

collage2

Pierwsza metoda opiera się na łapaniu KONGa „za dupkę”, kominem do dołu i rzuceniem nim w taki sposób, aby z chrupki wypadły przez komin. Początkowo wyglądało to po prostu w taki sposób, że ja rzucałam Kapiemu zabawkę, z której wypadały smaczki. Potem sam zaczął nią podrzucać, z lepszym lub gorszym skutkiem. Kiedy pies zorientował się, że taktyka z rzucaniem w odpowiedni sposób jest lepsza niż rzucanie byle gdzie i byle jak, zaczął powtarzać pewne sekwencje. Tak się skubany w tym wyszkolił, że potrafi obecnie opędzlować takiego KONGa w mniej niż 15 minut. Nauka tej techniki zajęła mu dobre pół roku regularnych zabaw. Brawo on 🙂

collage

Technika druga narodziła się w sposób naturalny z techniki pierwszej. Mianowicie lenistwo jak zwykle okazało się matką wynalazków. Po co bowiem rzucać KONGiem, skoro można go po prostu złapać „za dupkę” i postawić na kominie? Taki odwrócony do góry nogami Kong należy przytrzymać łapkami, aby stał samodzielnie do góry nogami. Potem można już delikatnie, acz stanowczo wsadzać między łapki, podłogę a komin. Wedle statystyki, po przewróceniu Konga, powinniśmy znaleźć przepysznego, smrodliwego smaczka. I oto jest. dsc08129

Kejuta nie potrzebowała tyle czasu co Kapiszonek aby nauczyć się jak skutecznie opróżniać KONGa. Jest po prostu doskonałą obserwatorką i szybko nauczyła się od Kapiego stosowanych przez niego technik. Początkowo także rzucała Kongiem bez ładu i składu, teraz robi to skutecznie i z elegancją. Jest bardziej zaparta na gryzienie zabawki, czego Kapi już nie robi. Niestety uszkodziła naszego pierwszego, pomarańczowego Konga, poprzez przegryzienie niemalże na wylot komina zabawki ! Myślałam, że nie da się zniszczyć tej niezwykle mocnej gumy, ale jej się udało. Potrafi tak skutecznie „wziąć na kieł” i memłać, aż przegryzie. Stała się ta tragedia w lutym tego roku/ Od tamtego czasu namiętnie poszukiwałam KONGów Leo w internecie, ze zgrozą stwierdzając, że nie da się ich w ogóle dostać. Na jakiejś aukcji czy ogłoszeniu na FB znalazłam takiego konga, ale niestety w większym rozmiarze. Tak bardzo polubiliśmy wszyscy tę sprytną zabawkę, że postanowiłam zaryzykować. Spełnia swoje zadanie (kong fioletowy na zdjęciu, wyraźnie większy niż reszta) ale niestety jest mało poręczny i trudniej psom się nim bawić. Może czas go komuś sprezentować.

dsc08181

Moje poszukiwania jednak nie były zupełnie skazane na porażkę. Otóż kilka tygodni temu znalazłam na Allegro akcję i zakupiłam dwa kongi, z przeświadczeniem, że jest duża szansa na otrzymanie podróby i bubla. Ogromną radością napełniło się me serce, gdy w wyciągniętej z paczkomatu paczce rozerwanej na miejscu zębami odkryłam oryginalne, wyczekane i wyszukane GENIOUS LEO.  TUTAJ możecie zakupić je za pośrednictwem sklepu ZOOplaneta (posiadają także wycofane KONGi Genious Mike) Radości nie było końca, psy przez tydzień codziennie dostawały porcję przedniej zabawy. Ja zaś, w obawie przed ponownymi problemami z zakupem, na wypadek gdyby Kejuta postanowiła znowu zamienić się w Jacka Grizzly, zakupiłam kolejne trzy (tylko NIE mówcie mojemu mężowi!!!). To chyba ostatecznie rozstrzygnęło jakiekolwiek wątpliwości : Kong Leo Genious w stu procentach zasługuje na swoją nazwę. Jest wytrzymały, choć nie niezniszczalny. Absorbuje psi mózg i uwagę, kiedy chcę odpocząć. Jest wygodny w stosowaniu, prawie nigdy nie trzeba go myć. Jedyny kłopot jest taki, że czasem lubi się zagubić w krzakach (Kapiszon kradziej jeden). Dla mnie jest to GENIALNA sprawa i polecam każdemu, kto chciałby zapewnić swojemu psu trochę zabawy i pyszności w jednym.

dsc08175

PS. Prawda, że dopasowanie kolorystyczne obroży od Warsaw Doga i Kongów robi świetny efekt na zdjęciach? Moje psy są w nich po prostu PIĘKNE <3